Pierwszy powstał w ramach kontynuacji wątku ażurowego:
Kolorystyka moja ulubiona czyli zielenie i turkusy z elementami soczystej żółci. Pierwotnie miał być o wiele bardziej odjechany, bo chciałam poszkliwić każdy element w innym kolorze. Asekuracyjnie postawiłam na bardziej stonowane odcienie, ale oglądając gotowy talerz po wypale doszłam do wniosku, że wersja multikolor też powstanie :)
Drugi to eksperyment, chociaż właściwie można tak powiedzieć o każdej rzeczy, która wychodzi spod moich rąk na ceramice. Ten talerz nazwałam roboczo "witrażowym":
Irysy narysowałam rysikiem w mokrej glinie, a w czasie szkliwienia wypełniłam rowki cynową angobą i dzięki temu elementy kwiatów wyglądają jakby były połączone ołowianymi profilami:
no Asia jesteś niezła w te klocki
OdpowiedzUsuńAga Koziara
Dzięki, dopiero się rozkręcam ;)))
UsuńJakie śliczne cudeńka i wzór bardzo mi się podoba ,uważam że powinnaś wziąć sobie te prace do domu.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzeba to przemyśleć - jeden i tak musi zostać na ekspozycji :)
Usuńproszę przyjechać i podnieść mi szczękę z podłogi. Te irysy sa cudowne!
OdpowiedzUsuńDzisiaj już chyba nie zdążę ;) Wytrzymasz do jutra? :D
Usuńcudne irysy!! talerz tez mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie!
UsuńPo prostu cuuudne...szczególnie ten ażurowy. Tak trochę w stylu wzornictwa lat 60-70.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zocha
Chyba coś w tym jest - zawłaszcza ten pierwszy :)
UsuńZdolne masz rączki!!! Nie dość, że z tkanin wyczarowujesz cuda, to teraz jeszcze z gliny! Bardzo ładne te "skorupy"
OdpowiedzUsuńCzłowiek renesansu ze mnie ;) Dziękuję ślicznie za miłe słowa.
UsuńPiękne te talerze, widzę że Cię wciąga ta praca. I widać dlaczego, naprawdę podobają mi się obydwa wzory. Jeszcze coś dorobisz i w domu i na blogu wystawa. :)
OdpowiedzUsuńGlina jest bardzo pracochłonna, ale wciąga bardzo. Zwłaszcza, że efekt końcowy to zazwyczaj niespodzianka :)
UsuńObydwa sa przeurocze, chociaz bardziej podoba mi sie ten azurowy.
OdpowiedzUsuńA ja biedna nie mogę się zdecydować, który podoba mi się bardziej :)
UsuńOba są obłędne i oba cudne! Oj ciężko się zdecydować na ten jedyny. Gdybym jednak miała wybierać, wybrałabym ten pierwszy, bo bardziej pasowałby mi do wystroju wnętrza :)
OdpowiedzUsuńOba są w całkiem innym stylu, bo jestem w fazie eksperymentów :)
UsuńO matulu! Cudności! Obydwie rzeczy przepiękne!
OdpowiedzUsuńDawno nie widziałam czegoś tak pięknego!!!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że mogłam cię pozytywnie zaskoczyć :)
Usuńłaaał ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńPrzepiękne i bardzo pomysłowe, obydwa. Irys - czysta secesja! Ażur - piękna kolorystyka i świetnie wyszły te fale :-)
OdpowiedzUsuńEfekt secesyjny nie był zaplanowany - ale cała w tym zabawa, że w ceramice często otrzymuje się coś co znacznie odbiega od założeń :)
UsuńBardzo mi miło, że oba ci się spodobały :)
coś pięknego !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Cuda istne cuda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńToż to arcydzieła! Załóż galerię na DaWandzie albo w Pakamerze i się reklamuj, ekstra:))))
OdpowiedzUsuńAlbo kupię sobie piec i założę własną pracownię :)
Usuń:Oooooo matko ale cudeńka!!!!! Ażury, irysy coś pięknego!!! SZACUN :D
OdpowiedzUsuńAżurów na razie mam przesyt, ale produkują się właśnie następne kwiatki - tym razem żonkile :)
UsuńPrześliczne śliczności :-) Zarówno ażurki jak i irysy wyglądają pięknie Takie ażurowe cuda mogłabym mieć w domu.
OdpowiedzUsuńTo chyba muszę zacząć produkcję seryjną ;)
Usuńfaktycznie jak witraż, super pomysł :)
OdpowiedzUsuńśliczne rzeczy Pani robi :)
OdpowiedzUsuń