poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Zachciało mi się pepitki...

Nie da się ukryć - ile bym ich w szafie nie miała - zawsze jest o jedną za mało :)

Mowa oczywiście o spódniczkach. 

Żeby sobie poprawić humor na wiosnę i zutylizować kolejny kawałek materiału zalegający w szafie wykombinowałam sobie następną - tym razem w pepitkę. 

W pierwotnych planach miała z niego powstać sukienka. Kolorystyka black&white nie najlepiej jednak służy mojemu blademu licu - z sukienki wyszła spódnica. Zawsze można wrzucić na górę coś w intensywniejszym kolorze, żeby liczko ożywić :)

Wersja z kolorem


Fason - to wielokrotnie odgrzewany przeze mnie kotlecik :) - Burda 7/2011 model 110.
Uszyłam już z tego wykroju kilka spódniczek dla Młodej (znajdziecie je tu), a i dla mnie też coś by się znalazło - sukienka z tego postu ma dokładnie taki sam dół.

Wersja black&white

Z pepitką pokombinowałam troszkę, bo po skrojeniu okazała się ciut nudnawa, żeby nie powiedzieć zupełnie mdła i bez wyrazu ;) Zadziałałam i dodałam jednolicie czarne worki kieszeni, a na szwy boczne naszyłam bawełnianą taśmę w jedynym słusznym, czyli też czarnym :) kolorze.

Rzut oka na taśmę :)

Naszyłam taśmę... hmm to chyba jednak zbyt proste określenie, bo naszywałam ją i wypruwałam kilka razy. Wciąż było coś nie tak - a to szwy się skosiły, a to materiał pod taśmą marszczył tak że nie szło go rozprasować. Koniec końców dałam sobie spokój - nie jest idealnie, ale tak już zostanie. Może nikt nie zauważy ;)

Lampasy dostały jeszcze ozdobniki w postaci okrągłych nitów. I w tej wersji pepitka nawet mi się podoba :)

Tkania zdobyczna - co oznacza, że o składzie nie mam pojęcia. Raczej naturalna - może jakaś bawełna? Jest dość cienka i rzadko tkana, czyli raczej problematyczna w krojeniu i szyciu. Trochę się z nią namęczyłam, bo ciągle przesuwała się i uciekała spod nożyczek i spod igły. Nawet fastrygowanie niewiele pomagało...
Wszycie podszewki było więc niezbędne - trochę całość stabilizuje. Dół podszyty ręcznie:

 
Z tyłu ma krótki, zakładany rozporek. Właściwie jest całkowicie zbędny, bo spódniczka jest dość luźna na dole, ale był w opisie, to go sobie uszyłam :)




Nie pisałam nic przez prawie miesiąc - wiosna w końcu przyszła i większość czasu spędzam na pieleniu, grabieniu i sadzeniu. W przerwach udało mi się oprócz tej spódniczki uszyć jednak coś jeszcze. 

Tym razem skupiłam się na obszywaniu domu, a właściwie okien i mogę się pochwalić, że na wszystkich będę miała nowiutkie rolety rzymskie!
Jeszcze ich nie powiesiłam, bo czekam na zamówione szprosy i obciążniki, ale już cieszą moje oko. 



Ps. W trakcie szycia zrobiłam  kilka zdjęć, więc jeśli wyrazicie taką potrzebę, chętnie podzielę się z wami moim sposobem na ich wykonanie.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Czuję się potrójnie wyróżniona...

Zostałam wyróżniona - potrójnie :)

Nie jednocześnie, bo od dwóch pierwszych nominacji minął już kawałek czasu, ale za wszystkie trzy serdecznie dziękuję. Nadrabiam więc zaległości i odpowiadam na związane z nimi pytania.

Monika (Nef made by Monika Magdalena) nominowała mnie do dwóch wyróżnień naraz:



To chyba najtrudniejszy zestaw pytań, na które musiałam odpowiadać przy okazji blogowych nagród. Pięknie mnie przemaglowałaś kochana :)

1. Gdybyś mogła/mógł wybierać, czym zajmował/a byś się zawodowo?  Chciałbym, żeby praca mogła być moim hobby :) 
2. Czy masz autorytety? Kto i dlaczego jest autorytetem dla Ciebie? Autorytetów brak niestety... A przydałby się ktoś na kim mogłabym się wesprzeć moralnie i duchowo :) 
3. Z jakich źródeł czerpiesz inspirację do tworzenia? Internet i prasa hobbystyczna, a czasami po prostu nasze polskie ulice :) 
4. Jak odbierasz komentarze na swoim blogu? Jakie mają dla Ciebie znaczenie? Wasze komentarze są dla mnie dowodem na to, że to co robię ma sens. Często otrzymuję także podpowiedzi i porady, które są dla mnie - samouka bardzo cenne. Na szczęście nie spotkałam się jeszcze ze złośliwą krytyką :) 
5. Z czego najbardziej jesteś dumna/y (chodzi o twórczość, może sukienka, jakaś biżu)? Każdy uszyty przeze mnie żakiet z podszewką, a właściwie każda wszyta podszewka :))) 
6. Czy przekonałaś kogoś, zainspirowałaś do szycia, rękodzieła? Jeśli tak to kogo? W taki celu prowadzę bloga - kilka osób zapoznało się z ciekawymi technikami. A w moim bezpośrednim otoczeniu wielu znajomych obserwuje i dopinguje moje poczynania, chociaż nikt nie craftuje. 
7. Jaki jest Twój wymarzony prezent? Samotny wyjazd na długi pobyt w jakimś spa :) Oj przydałby mi się.... 
8. Jakim jednym słowem byś określiła siebie? Kobieta :) 
9. Największa poprawka krawiecka? czyli co najdłużej poprawiałaś, co najbardziej dało Ci w kość? Długa wieczorowa sukienka, w której wystąpiłam w roli świadka na ślubie. Pod koniec miałam chęć pociąć ją ze złości ;) 
10. Której techniki hand made chciał/a byś spróbować? Nafilcowywania - i spróbuję, bo nawet zakupiłam czesankę i igłę. Malowanie na jedwabiu też bardzo mi się podoba... 
11. Cel który udało mi się osiągnąć to...? Kilka można by już pewnie wymienić, ale najważniejsze jeszcze przede mną...

Nagrodą Liebster Blog wyróżniły mnie także Choco z bloga  Made by Choco  oraz
autorka bloga Zręczne Ręce.

Pytania od Choco:

1. Co lubisz najbardziej szyć?  Ciuchy, ciuchy i jeszcze raz ciuchy :)
2.  Jak nauczyłaś się szyć? Historia jakich wiele - przedwojenny singer mojej babci i pierwsze wskazówki mojej mamy (samouk). Potem powojenny Łucznik mojej teściowej (też szyjącej amatorsko) i jakieś gazetki z wykrojami. A teraz moja kochana Janomka i Burda.
3.  Co najbardziej irytuje cię w szyciu? Prucie. Nienawidzę pruć.
4.  Jaka jest twoja pierwsza myśl po przebudzeniu? Nie ma mowy nie wstaję :)
5.  Psy, czy koty? Odkąd pamiętam koty :)r
6.  Czy lubisz czytać książki? Lubię, ale wydania papierowe. Nie znoszę e-booków.
7.  Twoje hobby (oprócz szycia)? Szeroko pojęty crafting.
8. Opisz siebie w kilku zdaniach. Piękna, młoda, zdolna  - nie jestem, ale chciałabym być. I niech tak już zostanie ;))
9.  Czego nie lubisz robić? Prasować!
10. Grasz w jakieś gry komputerowe? Gram, choć nie powinnam, bo jak siadam do gry to zapominam o bożym świecie. 
11. Gdzie lubisz jeździć na wakacje? W miejsca, w których mogę się spodziewać czystego piasku, ciepłego morza i słońca...

Zestaw pytań od autorki bloga Zręczne Ręce:


1. Ulubiona książka: "Wichrowe wzgórza" Emily Jane Brontë - wracam do niej zawsze, kiedy potrzebuję się wyładować emocjonalnie (czyt. wyryczeć się na osobności). 
2. Bardzo chciałabym... być niezależną od innych ludzi. 
3 Blondynka czy brunetka? Szatynka na szczęście :) 
4. O poranku piję... wodę, kawę zawsze po śniadaniu. 
5. Najchętniej słucham... audiobooków, bo mogę jednocześnie "czytać" i np. dziergać :) 
6. Samotnie czy z rodziną? Z rodziną oczywiście, ale czasami przydałoby się samotnie... 
7. Ulubiony miesiąc? Czerwiec - już lato, ale jeszcze nie męczy upałami. 
8. Boję się... bezradności i choroby. 
9. Piosenka mojej młodości? Jednej piosenki nie jestem w stanie wymienić i nawet gdybyś zapytała mnie o zespół lub artystę byłoby trudno. 
10. Nie lubię gdy... ktoś stawia mnie w niezręcznej sytuacji. 
11. Na wakacje jadę do... odsyłam do tego samego punktu w poprzedniej partii pytań :)


I pozwolicie, że po tej spowiedzi, na odpowiadaniu na pytania poprzestanę :)

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Wredny Bambus!

Tytuł bez podtekstów! 

Rzecz dotyczy bowiem włóczki bambusowej, a raczej bluzeczki, którą z niej wydziergałam. 

Początek robótki zapowiadał się bardzo obiecująco, o czym zakomunikowałam w tym poście. Kiedy koncepcja wzoru ustaliła mi się w głowie dalsza część poszła już migusiem. 

Bardzo zadowolona z efektu końcowego uprałam nowy ciuszek. Żeby nie było - pranie odbywało się zgodnie ze sztuką, czyli zero tarmoszenia, wykręcania i tym podobnych. Włożyłam ją do miski z delikatnym płynem do prania i pozostawiłam na jakieś pół godzinki, żeby się oczka wyrównały. Potem odcisnęłam delikatnie z nadmiaru wody w zrolowanym ręczniku. 
Suszyłam oczywiście na plaskacza. 

Efekt - sami zobaczcie. Czarna rozpacz...


Włóczka zachowała się delikatnie mówiąc nieprzyzwoicie i z bluzeczki zrobiła się ogromna tunika. Na moje oko tak ze cztery rozmiary większa od wersji przed praniem:



Długość mogłaby nawet zostać, a dekolt dałoby się zmniejszyć przez dorobienie plisy, ale co zrobić z pachami, które wypadają na wysokości talii? Pozostaje tylko sprucie i dzierganie od początku, bo Wrednego Bambusa zrobiłam na swoje nieszczęście od góry...

W zasadzie nie lubię pokazywać czegoś co kompletnie mi nie wyszło. Swoją drogą ciekawe kto to lubi...
Ale tym razem postanowiłam się przełamać ku przestrodze, a może i nauce nawet, bo być może wina nie leży po stronie włóczki, a dziewiarki. Może coś zrobiłam nie tak jak trzeba, bo to moje pierwsze podejście do raglanu.

Wszelkie sugestie mile widziane.

 Przy okazji jestem ciekawa, czy miałyście jakieś doświadczenia z włóczką bambusową  
(Bamboo Alizee) i czy tylko mi przytrafiła się taka niespodzianka po praniu?


Ps. Zobaczcie, co wczoraj wygrzebałam spod grubej warstwy śniegu w ogródku. Nie tylko ludzie tęsknią już za wiosną :)


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Jak zwykle...

Jak zwykle nie zdążyłam ze złożeniem życzeń świątecznych na czas...

A dzisiaj to nawet mokrego Śmigusa-Dyngusa życzyć wam nie wypada, bo śniegu nawiało tyle, że najwyżej śnieżkami można się porzucać :)

Mogę co najwyżej pokazać swoje tegoroczne dekoracje i życzyć wam kochani mnóstwa udanych kawałów i radości, bo oprócz Wielkanocnego Poniedziałku mamy przecież Prima-Aprilis :) 


Jajka - zawieszki, a raczej wydmuszki zdobione metodą która pamiętam jeszcze ze szkolnych  lekcji ZPT (dla niewtajemniczonych ZPT = zajęcia praktyczno-techniczne). Trochę jednak uwspółcześnione - w wersji glamour ;)



I zawieszki raz jeszcze, ale tym razem szyte. Bawełniane ptaszory z pociętych męskich koszul :)
Jednym słowem wielkanocny recycling - koszule pozyskane przy okazji przedświątecznych porządków:



 A tak prezentują się wszystkie razem na brzozowych gałązkach, które niestety nie zdążyły wypuścić zielonych listków w odpowiednim terminie. Może ich widok przełamałby trochę wszechobecną biel za oknem....