Ceramicznie was dzisiaj pozanudzam :)
Obie w całkiem świątecznym, bożonarodzeniowym klimacie: anioł i choinka. I obie w identycznej kolorystyce.
Choinka prosta w formie - zwykły stożek z reliefami. W założeniu miała być zwykłą durnostojką, albo kurzozbieraczem, ale w trakcie wygładzania wpadłam na pomysł, żeby ją trochę "podziurawić".
I dzięki temu mam całkiem nastrojowy lampion - wystarczy nakryć nim tealight'a :)
Nie chciałam przekombinować kolorystycznie, więc po wypaleniu na biskwit podkreśliłam tylko reliefy złotym szkliwem, a całość transparentym.
Na anioła zupełnie nie miałam pomysłu. Powstawał niejako spontanicznie, w trakcie pracy wymyślałam poszczególne elementy. I takie coś się ulęgło:
Zdaję sobie sprawę z jego ułomności - cud ceramiczny, ani rzeźbiarski to nie jest. Raczej skrzyżowanie płaszczki z meduzą, ale jest mój własny od czubka głowy po koniuszki powłóczystej szatki.
Ps.Zostało już tylko kilka dni do zakończenia candy. Serdecznie zapraszam!