Nie zdziwi więc nikogo fakt, że wszelkie kocie motywy i nadruki od razu przykuwają nasz wzrok. Liwia ma już kociarską torbę i całkiem pokaźną ilość poduszek z kotami. Nawet rolety w jej pokoju opanowały czarne kocurki. A teraz zawędrowały na ubrania :)
Wypatrzyłyśmy ten materiał kiedy szukałam zeberek. I tak jakoś niechcący to 1,5mb żorżety silki samo kliknęło się do koszyka ;)
Miałam cichą nadzieję, że jakimś cudem wystarczy jeszcze chociaż na przód bluzki dla mnie, ale model sukienki, który upatrzyło sobie moje dziecię skutecznie pozbawił mnie złudzeń. Całe szczęście, że chciała dużo krótszą wersję, bo na oryginalną długość, przy tej ilości materiału, nie było co liczyć.
Wykrój całkiem świeży, bo z Burdy 6/2015 (model 133):
Rozmiarówka dziecięca wprawdzie, ale zaryzykowałam. Szyjąc dla córki korzystam już z rozmiaru 34, ale przy tym fasonie bez problemu zmieściła się w dziecięce 158.
A na deser mam dla was jeszcze jednego koteczka.
Klus sportretowany przez Liwię: