poniedziałek, 20 czerwca 2016

Paski ujarzmione


Tym razem lekko nie było. O ile poprzednią sukienkę uszyłam prawie z marszu, za jednym posiedzeniem przy maszynie, to z tą sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.

Problemy zaczęły się już w momencie zakupu materiału. Zamówiłam dzianinę wiskozową w biało-granatowe paski, a w przesyłce dostałam... silky crepe w grochy :) Zamieszanie zostało jednak szybko wyjaśnione i naprawione przez obsługę sklepu, a ja stałam się szczęśliwą posiadaczką zarówno grochów, jak i pasków.


Paski dotarły do mnie w tempie błyskawicznym, ale okazały się być w odwrotnym od planowanego kierunku. Musiałam zweryfikować swoje plany szyciowe. I tak, zamiast sukienki w poprzeczne pasy mam to, co widzicie na zdjęciach :)




Ograniczenia ilościowe - miałam tylko 1,2mb dzianiny (przecież to miała być prosta, wąska sukienka!) nie pozwoliły mi na uszycie całości po skosie, chociaż taka wersja odpowiadałaby mi najbardziej. Znalazłam więc wykrój na górę z większej ilości elementów, żeby wykorzystać nawet ścinki :)


Bluzka 7/2014 mod.114 sprawdziła się idealnie - małe, raglanowe rękawki i tył z dwóch części. Dół to zwykły trapez z czterech jednakowych elementów krojonych po skosie. Pasków nie wystarczyło tylko na plisę dekoltu, ale na szczęście miałam kawałek granatowej, jednobarwnej dzianiny, która przydała się do wykończeń.


Chyba udało mi się wyjść z tarczą z potyczki z paskami, ale jak zwykle nie jestem zadowolona do końca. Byłam przekonana, że dół krojony ze skosu będzie się lepiej prezentował. Być może to wina dzianiny - jest cienka, a jednocześnie lejąca i smętnie zwisa zamiast miękko się układać. A najprawdopodobniej winowajcą jestem ja i ponaciągałam dół podczas przymiarek.

A, że bardzo mi się taki układ pasków, to kiedy tylko znajdę odpowiedni materiał, na pewno uszyję spódnicę z takim samym układem pasków jak dół mojego "pasiaka" :)




środa, 15 czerwca 2016

The Woman in Red


Sukienka, o której nie można wiele napisać. Wystarczył metrowy kawałek wiskozowej dzianiny i ulubiona bluzka do odrysowania formy. I dwie godziny spędzone przy maszynie :)

 
W rezultacie ekspresowego szycia mam rewelacyjnie wygodny, intensywnie czerwony worek ;) 




Mogłabym nadać mu trochę kształtu przewiązując go paskiem, ale chyba podoba mi się bardziej tak jak jest. Luźno i przewiewnie, na upalne lato jak znalazł.



Góra ma dekolt w szpic i kimonowe rękawki zakończone szerokimi plisami. Dół miał być luźny i dość szeroki, ale po przymiarkach zaczęłam zwężanie i koniec końców jest sporo węższy niż góra, dzięki czemu mój worek jest odrobinę mniej workowaty :)




I tylko jednego brak mi do szczęścia - kieszeni :) Kompletnie o nich zapomniałam...