niedziela, 22 maja 2016

Coś co koszulą nazwać trudno...


Zamierzałam uszyć koszulę, no dobra - damską bluzkę koszulową. W oko wpadł mi wykrój z lutowej Burdy (2/2016) model 108.




Pomyślałam, że ma potencjał. Nie zraziły mnie nawet te wszystkie pracochłonne detale - kieszonki, patki, kołnierzyki i kryte listwy zapięcia. O brak ambicji krawieckich przecież nikt nie może mnie posądzić ;)

Wyciągnęłam z szafy materiał, który dostałam "w spadku" i na który do tej pory nie miałam żadnego pomysłu. I zaczęłam kroić...



A po drodze:
1. Zrezygnowałam z listwy guzikowej, bo jednak wolę bluzkę nierozpinaną, z rozcięciem pod szyją.
2. Mankietów też nie ma, bo najzwyczajniej w świecie zabrakło materiału.
3. Porzuciłam pomysł o dodaniu kołnierzyka z tych samych względów co powyżej.
4. W trudzie i mozole wykroiłam, uszyłam i przyszyłam kieszenie, po czym doszłam do wniosku, że bez listwy guzikowej nie wyglądają już tak fajnie. I ponownie w trudzie i mozole kieszenie odprułam :)
5. Wymyśliłam sobie, że dekolt wykończę takimi pliskami jakie ma bluzka z Burdy 4/2016 model 107, co okazało się nie tak proste jak myślałam.




                                        Burda 2/2016 model 108                                                            Burda 4/2016 model 107





Więcej grzechów nie pamiętam, wymieniłam chyba wszystkie zmiany.  Z pierwowzoru został tylko karczek i zakładka z tyłu. I patki na guziki do podwijania rękawów. 




W sumie nie jest źle, chociaż rozminęłam się całkowicie z zamierzeniami. A wersję oryginalną, z wszystkimi detalami, uszyję sobie następnym razem :)






niedziela, 8 maja 2016

Geometryczna przeplatanka



Weszłam do tekstylnego tylko po nici... Dalszy ciąg historii zapewne znacie z autopsji. Nici kupiłam, ale oprócz nich zakupiłam też materiał na nową sukienkę :) 
Jak widać na poniższych obrazkach fiksacja na temat wszelkich odcieni granatu pogłębia się niepokojąco. Tym razem padło na coś podobnego do silky crepe (opisu tkaniny w sklepie oczywiście nie uświadczysz) w geometryczne, przeplatane wzory, z borderem z elementami czerwieni.



 Od początku wiedziałam jak sukienka ma wyglądać. Nie mogłam popsuć takiego fajnego wzoru nadmiarem cięć, więc forma musiała być maksymalnie prosta. Zależało mi też na tym, żeby było swobodnie, ale nie workowato. A kto zna Burdę, ten wie, że znaleźć tam coś co spełniałoby powyższe kryteria graniczy z cudem. Na poszukiwaniach spędziłam całe sobotnie przedpołudnie i znalazłam to:



Tunika z Burdy 1/2013 model 125 po odpowiednim przedłużeniu mogłaby stać się moją nową, śliczną sukienką :)



Po zmierzeniu papierowego wykroju lekko spanikowałam. Na zdjęciu w Burdzie wyraźnie widać było spory luz, którego nie mogłam doszukać się na wykroju. Po konsultacjach na fb dodałam większe zapasy i zabrałam się do krojenia.



Szycie było całkiem przyjemne, ale nie obyło się bez dodatkowych atrakcji. Ciekawostka - okazało się, że powiększone zapasy nie były jednak konieczne i musiałam całość zwężać. Chyba mierzyłam wszystko centymetrem z gumy...



Wykrój ma według mnie spory potencjał. Dzięki pionowemu cięciu przez środek tyłu przód układa się dużo lepiej niż w innych oversizowych modelach Burdy. Pierwszy raz nie czuję się jak w namiocie, mimo, że sukienka jest na tyle luźna, że nie potrzebowałam żadnego zapięcia :) 



Czyli polecam z czystym sumieniem - jeśli potrzebujecie czegoś luźnego, ale bez przesady, to jest to ten wykrój. U mnie stanie się pewnie bazą do różnych modyfikacji. Właściwie to już się zastanawiam jak go wykorzystać ponownie :)