środa, 19 sierpnia 2015

Na biało


Dwie bluzki z cienkiej, bawełnianej lakosty, na którą nie miałam pomysłu. Coś jednak trzeba było z nią robić, więc w końcu zabrałam się za szycie.

 

Postawiłam na coś, co zawsze się przydaje - białe, bazowe koszulki. Takie, które sprawdzą się w czasie upałów, a jesienią można je założyć pod marynarkę lub sweter.

Bluzka nr 1



Wykrój z najstarszego rocznika Burdy jaki posiadam. Rok 2004, miesiąc 06, model.104. Właściwie to nie ma o czym pisać, bo model prosty jak drut. Zmniejszyłam tylko dekolt, bo oryginalny był ogromny :)




Bluzka nr 2

Zdecydowanie świeższy wykrój - Burda7/2014 model 114. Bez zmian, ale wykroiłam większy rozmiar, bo bawełniana lakosta nie jest zbyt elastyczna.


Chyba pokuszę się o jeszcze jedną bluzkę z tego wykroju. Podobają mi się krótkie reglanowe rękawki i szeroka plisa przy dekolcie. Następnym razem uszyję jednak wersję bardziej dopasowaną.




 

W obu bluzkach podkroje wykończyłam pliskami, a dół podszyłam zygzakiem. Przy jednokolorowych dzianinach takie wykończenie podłożenia sprawdza się idealnie. Wygląda estetycznie, jest elastyczne i podstawowa zaleta - nie trzeba zmieniać igły na podwójną :)




Ps. Spódnica w całości znajduje się tutaj :)




niedziela, 2 sierpnia 2015

Groszki trochę retro


W zeszłym tygodniu zostałam obdarowana kawałkiem jedwabiu w granatowe groszki. Kawałek był w postaci całkiem sporej spódnicy na gumie, zdecydowanie zbyt dużej dla mnie. 


Choć nie lubię prucia i przeróbek to w tym przypadku ochoczo zabrałam się do pracy. Sami rozumiecie, że nie mogłam pogardzić jedwabiem, zwłaszcza w moje ukochane groszki.

 

Spódnica została więc najpierw rozczłonkowana, a później uszyta właściwie od nowa. Z pierwotnej wersji zostało tylko podłożenie dołu :)


Gumę w pasie zastąpiłam wąskim paskiem i krytym zamkiem, a nadmiar materiału w obwodzie zebrałam w cztery głębokie kontrafałdy. Kontrafałdy są otwarte do samego paska, dzięki czemu mogę bez stresu zjeść obiad ;)




Spódnica powstała w jedno popołudnie. Jest wygodna i przyjemna w noszeniu. 
Byłaby idealna, gdyby nie jeden mały problem: absolutnie nie nadaje się do noszenia w czasie silniejszego wiatru.




Chyba, że chciałbym robić za Marylin Monroe w scenie ze "Słomianego wdowca" :)