poniedziałek, 30 czerwca 2014

Ważka

 
Coś niecoś uszyte, ale czeka na odpowiednią okazję do obfotografowania, a właściwie to na moment, kiedy Młoda będzie miała czas i ochotę na zdjęcia. Muszę chyba jednak dziecię moje jedyne przycisnąć, bo niedługo śmignie na obóz i do prezentacji zostaną mi puste wieszaki. Nie wiem tylko co zadziała skuteczniej i szybciej -  mały szantaż czy wielkie przekupstwo :)

Gliniane skorupy nie marudzą i nie uciekają z domu przed matką domagającą się przebierania i wygibasów przed aparatem i dlatego dzisiaj mam dla was kolejny post o ceramice - trzeci pod rząd :) Tak jakoś wyszło...


Plan jak zwykle był inny. To co widzicie na zdjęciach miało być półmiskiem, a zostało medalionem, który można ustawić na komodzie lub powiesić na ścianie, czyli kolejna durnostojka vel kurzozbieracz. Uroczy, ale mało praktyczny...


Relief wklęsły w postaci ważki wypełniony jest szkłem w kolorze niebieskim i zielonym. Szkliwa w kolejności od góry to: biały crackle (niech was nazwa nie zmyli - nie wiem dlaczego, ale mi ten biały wychodzi niebieskawy), turkus crackle i akwamaryn - same niebieskości i zielenie.

Nie wiem jak wy, ale ja wolę rzeczy użytkowe od typowo ozdobnych. I dlatego nie jestem zbytnio zadowolona z tego co mi wyszło. Ale motyw szklanej ważki bardzo mi się podoba i patera, albo talerz z nim jeszcze kiedyś powstanie :)



piątek, 27 czerwca 2014

Kanciak

Znów na kwadratowo - kanciak jednym słowem :) Tym razem miska.
Prosta w formie, za to intensywna kolorystycznie:


Szkliwa to moje ulubione Rotgoldluster (krawędź i spód), turkus crackle (niektóre kółka) i Supernova (środek):


Zaszalałam z ilością kolorów, ale chyba całkiem nieźle się ze sobą komponują :)




środa, 25 czerwca 2014

Fornetti

W ostatnich tygodniach całkowicie pochłonęło mnie szycie (głównie dla Młodej). Prawie  każdą wolną chwilę spędzałam przy maszynie, albo na wertowaniu czasopism z wykrojami. Prawie każdą - bo musiałam też wygospodarować trochę czasu na moją ukochaną glinę :) 

Oceńcie czy nie był to czas zmarnowany:



Talerz-patera na bazie kwadratu. Szkliwiony dwoma rodzajami szkliwa - mocno błyszczący turkus i matowa, ciemna zieleń z drobinkami. Na zdjęciu poniżej chyba najlepiej widać ten kontrast błysk-mat:


 
I detale - uzyskanie takiej faktury kosztowało mnie całkiem sporo pracy, więc się chwalę:

Czy wam też ten talerz kojarzy się z ciasteczkami Fornetti z ciasta francuskiego? Czy tylko ja, jako niepoprawny łasuch mam takie kulinarne skojarzenia?





wtorek, 24 czerwca 2014

Przerywnik przymusowy


Dzięki nie najlepszej ostatnio pogodzie zorientowałam się, że mam poważne braki ubraniowe. 
I to wcale nie jest kiepski żart :) Tak się dziwnie złożyło, że wszystkie letnie żakiety, marynarki i sweterki nagle się skurczyły i za nic nie chcą się dopiąć. Dziwne, naprawdę to bardzo dziwne zjawisko :)

Zrobiłam więc przymusową przerwę w uzupełnianiu garderoby Młodej i uszyłam coś dla siebie. Coś, co mogę założyć prawie do wszystkiego. Kolor uniwersalny, krój chyba też:

 

Oryginał był z bawełnianej satyny, ja wykorzystałam beżową pikówkę i ściągacz w kolorze kontrastowym, czyli czarnym :)

Wykrój pochodzi z Burdy 2/2013 model 125 :

www.burda.pl

Uszyłam zgodnie z instrukcją, jedynym odstępstwem był brak podszewki. Uznałam ją za całkowicie zbędną w kurtce letniej. Zostawiłam tylko odszycia:



Kurtkę przetestowałam już w warunkach miejskich oraz polowych, czyli w lesie :)

 
  


I tak mi się spodobała, że właśnie kończę drugą - oczywiście w rozmiarze 34, bo Młodej też wpadła w oko. Przyda się na zakończenie roku szkolnego, bo pogoda do czwartku pewnie się nie poprawi...

Ps. Mała uwaga techniczna - jeśli ktoś zdecyduje się na szycie tego modelu to polecam dobrze zmierzyć rękawy. Oryginalne są za krótkie. Mnie to nie przeszkadza, bo i tak zawsze noszę podciągnięte, ale dla tych co wolą dłuższe mogą się okazać niewystarczające :)

środa, 18 czerwca 2014

Na pożegnanie maków


Przynudzam - wiem. Kolejny ciuch na podstawie tego samego wykroju (góra sukienki). Ale nic nie poradzę na to, że takie było życzenie Młodej...


Tym razem sukienka. W paski jak widać. Góra wykończona czarnymi pliskami. Pasek miał być w talii, ale jest tam gdzie wyszedł :)  Musiałam sprostać głównemu założeniu, że ma być wygodnie, więc wersja z suwakiem na plecach odpadła w przedbiegach.

 


Dół marszczony, co kosztowało mnie sporo wysiłku. I na dodatek musiałam przełamać swoją wrodzoną niechęć do marszczenia czegokolwiek. Na etapie szycia wygląda to u mnie jak na poniższym zdjęciu, bo oczywiście muszę mieć wszystko równo odmierzone i pedantycznie pospinane:



 Przemogłam się jak widać i dałam radę:











sobota, 14 czerwca 2014

Pidżama obrzydliwie słodka


Stosik z przedniego postu został zredukowany do ilości jednego kuponu. 

Na wieszakach w szafie swoje miejsce znalazły już: tęczowa koszulka, sukienka w paski, a dzisiaj skończyłam szyć pidżamkę w serduszka. Wszystkie trzy rzeczy uszyłam na podstawie jednego, banalnego wykroju. Wykorzystałam górę od sukienki mod. 125 z Burdy 3/2014 w rozmiarze 34. Sprytna jestem niesłychanie - oszczędziłam sobie sporo pracy, a Młodej przymierzania, którego nie znosi :)


Szyło się bezproblemowo. Przynajmniej na początku. Przy pidżamie już chyba popadłam w rutynę, albo ostatnie upały mi zaszkodziły, bo spodenki wykroiłam do góry nogami. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że przed krojeniem należałoby sprawdzić w którym kierunku biegnie wzór...


Wprawdzie nie ujmuje to pidżamie wdzięku (słodka jest obrzydliwie - taka ilość serduszek może przyprawić wrażliwsze osoby o mdłości), ani też nie przeszkadza w użytkowaniu, ale moja pedantyczna dusza bardzo nad tym boleje :)


Pocieszam się myślą, że Młoda ma w nosie czy serduszka są skierowane w górę, czy w dół. Podoba jej się taka jaka jest i tego się będę trzymać. 

Podkroje pach i dekoltu wykończyłam pliską i dodałam aplikację w postaci - a jakże by inaczej - serduszka. Spodenki wykroiłam bardzo profesjonalnie - odrysowując je od innych spodni pidżamowych :D


Co do reszty uszytków, to zaprezentuję je kiedy tylko moje bardzo zabiegane dziecko znajdzie czas i chęci na małą sesję zdjęciową. Pokazywania się publicznie w pidżamie kategorycznie odmówiła i dzięki temu mogłam wam ją pokazać już dzisiaj :)




czwartek, 12 czerwca 2014

Będzie się szyło :)


Wakacje już na progu...

Oceny prawie wystawione, a zamiast lekcji przygotowania do przedstawienia na koniec roku szkolnego. Najwyższy czas zabrać się za szycie ciuszków, które Młoda spakuje do walizki, kiedy na początku lipca wyruszy na obóz.

Wiadomo, że powinno być wygodnie, przewiewnie i najlepiej gdyby wcale nie gniotło się podczas podróży. I założenie podstawowe - musi się Młodej podobać :)

W związku z powyższym zrobiłyśmy sobie wczoraj babską naradę. Wyciągnęłyśmy kartony z moimi skarbami. Obrady były bardzo burzliwe, ale w końcu ustaliłyśmy co i z czego mam uszyć.  
Na szczęście dziecię moje, jak wszystkim wiadomo, lubi rzeczy proste, ba - rzekłabym nawet, że ascetyczne w kroju. Sprawa teoretycznie jest ułatwiona, choć stosik materiałów do przerobienia na wakacyjną garderobę Młodej nie jest taki mały:



Patrząc od góry będzie się szyło:
  • z dzianiny nr 1 (w paseczki) - sportowa sukienka,
  • kolorowa dzianina nr 2 (pod paseczkami) - koszulka bez rękawów
  • biała dzianina i serduszka na szarym tle będą piżamą,
  • niebieskości na dole to kolejna, ale trochę bardziej elegancka sukienka
A jeszcze czekam na dostawę pikowanej dzianiny na bejsbolówkę.... 

Trochę przy maszynie posiedzę, właściwie już nawet zaczęłam:

Koszulka z dzianiny nr 2

A kiedy rozprawię się z całością to mam nadzieję otrzymać tytuł Matki Roku. No dobra - brak marudzenia przy przymiarkach i buziak w ramach podziękowania będą w zupełności satysfakcjonujące :)




wtorek, 10 czerwca 2014

Niby zwykła mała czarna...


Zwykła mała czarna. 

A może nie jednak nie taka zwykła - to pierwsza w życiu mała czarna Młodej :)




Powstała z myślą o końcu roku szkolnego, więc jest bez żadnych fajerwerków. Góra z zaszewkami i bez rękawów, dół z połowy koła. Wszystkie podkroje wykończone lamówką imitującą skórę. Talia podkreślona paskiem - chociaż taka talia podkreślania wcale jeszcze nie potrzebuje :)




Zdjęć dużo, nie mogłam się zdecydować... 
I nadal nie wiem co bardziej mi się na nich podoba: Młoda czy sukienka :)



niedziela, 8 czerwca 2014

Woda nad wodą

Wpadł mi ostatnio w ręce kawałek ciekawej dzianiny. Już w momencie zakupu wiedziałam dokładnie co z niej uszyję. Układała się tak miękko, że najlepszym pomysłem na jej wykorzystanie była oczywiście bluzka z wodą:


Wykorzystałam wykrój burdowy - 1/2013 model 123A, który został delikatnie zmodyfikowany. Kupon dzianiny był stosunkowo wąski, więc rękawy są krótsze niż w oryginale. Za to wykończyłam je pliską pozyskaną z resztek :) I tak samo potraktowałam dekolt z tyłu:


Miałam trochę obaw co do tego modelu, bo jak wszystkim wiadomo burdowe dekolty nie są najmniejsze. Powiem więcej - zazwyczaj są ogromne. A jeśli jeszcze kogoś natura wyposażyła z przodu trochę hojniej to efekt końcowy móglby być hmmm... ciekawy :)
Na szczęście tym razem okazało się, że dekolt jest w sam raz. Głębokość odpowiednia i na dodatek całkiem ładnie się układa:





Jak widać bluzka z wodą sprawdziła się nad wodą świetnie :)