Kosz z poprzedniego postu tak mi się spodobał, że zabrałam się za wyplatanie małych koszyczków na kosmetyki do kompletu.
Mam dość ciągłego przestawiania buteleczek, tubek i słoiczków z kremami podczas sprzątania łazienki. Znacznie łatwiej nimi manewrować, gdy są posegregowane w poręcznych koszyczkach. Zrobiłam kilka zdjęć w czasie skręcania papierowych rurek, czyli podstawowego półproduktu. Jako, że kilka osób zgłosiło zapotrzebowanie na tego typu informacje uchylę rąbka tajemnicy i postaram się pokazać "z czym to się je":)
W sieci jest mnóstwo tutoriali i filmików na temat papierowej wikliny i stąd pochodzi cała moja wiedza, ale podam wam kilka wskazówek, które dla początkujących mogą się okazać przydatne, a nie zawsze są czytelnie wyjaśnione.
Podstawowa i zasadnicza rada - nie zniechęcajcie się na początku. W tym przypadku przysłowie mówiące, że praktyka czyni mistrza, wcale nie jest gołosłowne. Trzeba trochę popróbować i zmarnować parę gazet, żeby wypracować swoją technikę.
Podstawa, to dobrze skręcona rurka. Musi być wąska i długa.
W ramach makulaturowego surowca wypróbować możecie prawie wszystko - nawet kartki ze starej książki telefonicznej. Odradzam tylko papier do drukarek, bo jest za gruby i za mało plastyczny.
Papier tniemy na paski ok. 8cm szerokości. Nie potrzebujemy linijki :) - nie muszą być idealnie równe. W przypadku ulotek reklamowych wystarczy je przeciąć na cztery mniej więcej równe części:
Pasek nawijamy na cienki przedmiot. Im cieńszy tym lepszy. Może to być np. drut do dziergania. W moim przypadku najlepiej sprawdził się patyczek do szaszłyków.
Układamy go pod jak największym kątem na papierze, początek rurki podklejamy odrobiną kleju (najlepiej wikol, magic) i zwijamy:
Początek powinien być zwinięty tak ciasno, żeby patyczek nie obracał się w rurce. Wtedy wystarczy tylko kręcić jedną ręką patyczkiem, a drugą kontrolować papier, aby zwijać go pod jak największym kątem.
W ten sposób powstanie dostatecznie długa i cienka rurka.
Koniec również zabezpieczamy klejem:
Wyciągamy patyczek, delikatnie go wykręcając i pierwsza rurka gotowa! :)
Nie martwcie się, że jeden koniec jest wąziutki, a drugi szerszy. Kiedy nabierzecie wprawy różnica będzie niewielka.
W czasie łączenia rurek wsuwamy węższy koniec w szerszy i możemy wyplatać :)
W ramach inspiracji mogę wam polecić dwa miejsca dotyczące papierowej wikliny, do których zaglądam po "natchnienie" i naukę:
- forum Babskie hobby skarbnica wiedzy i linków, ale trzeba się zarejestrować.
Poćwiczcie trochę, a ja zabieram się za dokończenie koszyczków i...
spódniczki, którą pokażę w następnym poście :)
spódniczki, którą pokażę w następnym poście :)
o jaa!! niezłe.
OdpowiedzUsuńNiezłe, niezłe :)))
UsuńTrochę trzeba się napracować, ale warto.
I znowu coś robisz jak zwykle,jesteś prawdziwym mistrzem w tym.Podziwiam ale może jak zbłąkany koszyczek zawita do mnie,proszę o to.pozdrawiam. buziaczki dla LIwi.pa
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Młoda już zdrowieje, a co do koszyczka, to kto wie...:)
UsuńCzy ten klej magic nie wypływa Ci samoczynnie z tubki? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTroszkę wypływa na początku, staram się mocno nie naciskać tubki. Czasami używam wikolu w tubce - mają taki sam gwint, więc wystarczy końcówkę z magica dokręcić do wikolu :)
UsuńDzięki!!! Bo ja się na taki kosz kiedyś porwę, nie wiem, kiedy, ale na pewno!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze przed emeryturą :)))
Usuń