sobota, 25 kwietnia 2015

Yarn bowl


Misek na włóczkę wam jeszcze nie pokazywałam? 
Na pewno nie?

No to popatrzcie co dzisiaj dla was mam:

 

 Do wyboru, do koloru :)








Te i inne wersje kolorystyczne są dostępne w sklepie 3 ściegi. 




sobota, 18 kwietnia 2015

Historia pewnego niewypału


Chyba się z tą bluzką nie polubimy... 

Nie pamiętam kiedy ostatni włożyłam tyle wysiłku i energii w szycie, z tak mizernym efektem. 
Niezbyt często mi to się zdarza, bo właściwie non stop noszę rzeczy swojego autorstwa, ale tym razem mogę uznać to co powstało za szyciowy niewypał i pewnie więcej jej nie założę.


Burda 2/2015 model 128B  
 
 

Nawet na Burdę nie mogę tym razem ponarzekać, bo całe perypetie zaczęły się od mojego błędu. Wyobrażenia o własnej figurze musiały drastycznie rozminąć się z faktami, bo wykroiłam ten model w za małym rozmiarze. Najciekawsze jest to, że połapałam się dopiero po wszyciu rękawów. W czasie przymiarki ręce weszły na wcisk. O zgięciu łokcia nie było mowy...

 

Łatwo się nie poddaję - zaczęłam kombinować :) 

Przód od biedy mógł zostać - wykroiłam go w jednym kawałku i fartem dodałam na złożeniu zapas. Swoją drogą to też ciekawostka - co mi przyszło do głowy, żeby dodawać zapas na złożeniu materiału?

 

Cała reszta, czyli tył i rękawy nadawały się tylko do wymiany. Materiału oczywiście kupiłam na styk, więc pognałam do sklepu, żeby dokupić brakujący kawałek. I jak się pewnie domyślacie na półce nie było już nawet centymetra. Nie tylko mi się ten materiał podobał...

W drodze do domu zaczęłam obmyślać sprytny plan jak tę bluzkę uratować przy pomocy resztek, które zostały mi po wykrojeniu. Mówiłam już, że uparta jestem? :D


 W rezultacie otrzymałam to, co widzicie na zdjęciach. 

Tył został poszerzony wstawką na środku, dół przedłużony pliską. A rękawy - rękawy to istny patchwork. Oryginalne były z dwóch części, moje są z czterech :) 
Wszystkie wstawki i inne cięcia zostały oczywiście precyzyjnie ostebnowane, żeby wyglądało, że tak musi być. 

 

Ale chyba nawet stebnówki nie uratowały tego niewypału...






sobota, 11 kwietnia 2015

Spódnica prawie dżinsowa


Wiosna rozgościła się u nas już chyba na dobre, a słońce rozpieszcza nas iście letnimi temperaturami. Ze zdumieniem odkryłam, że jestem całkowicie niedostosowana do warunków pogodowych. Zdumienie może nie tak wielkie, ale cykliczne - zawsze o tej porze roku dociera do mnie, że w szafie buro i ponuro i należałoby ją trochę przewietrzyć. I może uzupełnić co nieco :)

 Z tej okazji popełniłam spódniczkę. Taką do tańca i do różańca, bo i fason i kolor uniwersalny.

Burda 2/2014 model 109. 




Tym razem obyło się bez żadnych zmian. 
Chociaż właściwie to nie wszyłam podszewki, bo przy tym materiale wydała mi się zbędna.


Od klasycznej dżinsowej spódnicy rożni się tylko materiałem, z której ją uszyłam. Jasnobeżowa, lekko elastyczna bawełna pochodzi z zapasów. O ile pamiętam kupiona na resztkach po 2zł/mb :) Guzik do dżinsów z tego samego źródła, ale nie został kupiony - namiętnie chomikuję wszystkie zapasowe elementy dodawane do kupowanej odzieży i czasem się przydają:





Bluzkę pewnie pamiętacie :) Jeśli nie, to możecie sobie o niej poczytać w tym wpisie: Rurki na bis i do rurek coś jeszcze

Pozdrawiam wiosennie, liwias :)


sobota, 4 kwietnia 2015