Jak w tytule - ja się zabiję, a ją - podepczę, potnę na kawałeczki, a dla pewności spalę na popiół. Ona - to sukienka z którą męczyłam się ze dwa tygodnie. Chyba jakieś fatum wisiało na tym szyciem...
Miało być elegancko i powłóczycie. Jakbym miała wystąpić na czerwonym dywanie conajmniej, a nie na weselu u rodziny. Tak sobie to wykombinowałam :)
Po przerzuceniu paru roczników Burdy padło na model model 124 z Burdy 2011/11. Jakoś przełknęłam informację o zużyciu materiału - jeszcze nie szyłam jednej sukienki z 4mb, a raczej z 8mb, bo kreacja miała być dwuwarstwowa.
Zamówiłam szyfon w pięknym morskim kolorze i satynę na podszewkę. I tu pierwszy klops. Szyfon rzeczywiście cudny, ale satyna, która przyszła razem z nim kompletnie do niego nie pasowała, chociaż uprzedzałam telefonicznie, że mają być w zbliżonym odcieniu. Nie będę opisywała szczegółów zamieszania z tkaninami, bo krew mnie zaleje ponownie. Wspomnę tylko, że w sumie zamówiłam 12mb satyny... z czego pasują 4 zamówione jako ostatnie:). Uroki kupowania na odległość...
Szycie i krojenie szyfonu i elastycznej satyny to istny horror. Kto
próbował chociaż raz to wie o czym mówię, a kto nie próbował to lepiej
niech nie zaczyna... W moim przypadku to był pierwszy i ostatni raz.
Wszystko przesuwa się i rozciąga pomimo gęstego spinania szpilkami i
fastrygowania. I podklejania fizeliną...
Na koniec jeszcze ciekawostka odnośnie samego wykroju. Przewidziany
na kogoś o barach Pudziana obdarzonego dodatkowo słusznym biustem.
Dekolt po prostu z kosmosu. To, że głęboki wcale mi nie przeszkadza, ale
strasznie odstaje i musiałam ratować się szczypankami. Nic lepszego nie
udało mi się wymyślić niestety i wygląda to jak wyglądać nie powinno.
Nie
zauważyłam też, że z tyłu jest ogromny tren - jak dla mnie całkowicie zbędny.
Nie widać tego na zdjęciach, na rysunku też nie za bardzo. Zrezygnowałam
z trenu na rzecz godetu z półkola. Suknia jest dość wąska, bez godetu
ciężko byłoby zrobić nawet krok, o tańczeniu nie wspominając.
Wnioski z tej porażki są następujące - należy wykonać wykrój próbny
zanim zmarnuje się 8 metrów tkaniny i absolutnie nie łączyć szyfonu z
satyną :)
Ps.
Post pisałam jeszcze przed weselem.. Dzisiaj
mogę stwierdzić, że sukienka spisała się świetnie. Dałam radę
przetańczyć w niej parę godzin - do trzeciej nad ranem. Przebrałam się,
ale to nie z winy sukienki, a raczej butów, bo miały... 11cm obcasy :)
Do sukienki musiałam doszyć wdzianko zasłaniające ramiona - takie zwyczaje panują w parafii Panny Młodej :). Dostosowałam sie i wygladało to mniej wiecej tak:
Na życzenie forumowej koleżanki Dorfi zbliżenie aplikacji z kamyczków na przodzie :)
Powiem Ci, że przygody nie zazdroszczę, świetnie wybrnęłaś z niedociągnięć burdy. Pomimo tego sukienka jest boska, fantastycznie w niej wyglądasz. Było warto, mówię Ci!!!!
OdpowiedzUsuńsukienka prezentuje się fantastycznie, element ozdobny na przedzie to mistrzostwo świata
OdpowiedzUsuńElement ozdobny to historia na horror nr2 :)
UsuńAle czego się nie zrobi, żeby zabłysnąć w towarzystwie... ;)
warto było poczekać na efekt końcowy!!REWELACJA!!!!
OdpowiedzUsuńChwaliłam na forum ale i tu musiałam- cudo. Nawet słów brakuje, żeby napisać jak pięknie w niej wyglądasz.
OdpowiedzUsuńNo Kochana... fju, fju!!! Kiecka elegancka, o Tobie nie wspomne, bo za kazdym razem napatrzec sie nie moge jaka fajna jestes!!!
OdpowiedzUsuńPrzezyc nie zazdroszcze ale za cala reszte nalezy Ci sie Liwiasku wieeelkie brawo!!!
Pozdrawiam serdeczni, Renia.
A jedenasto centymetrowych butow sobie nie wyobrazam!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMogę ci je pokazać ;)
UsuńAle sama nawet nie przypuszczałam, że są tak wysokie - zmierzyłam je z ciekawości już po przyjęciu :)
piękna sukienka, kolor śliczny :) warto było się tyle mordować :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Sukienka bardzo elegancka ,ma śliczny kolor,pięknie w niej wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńPomimo przeżytego horroru wyglądasz oszałamiająco! Kolor zachwyca, krój także. Wezmę Twoją radę do serca i raczej nie będę szyć z szyfonu choć dla takiego efektu jak na zdjęciach może jednak warto?! Co nas nie zabije to nas wzmocni ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie wam wszystkim razem i każdej z osobna. Wasze komentarze przekonały mnie, że czasem warto się jednak pomęczyć. Powtórzę za Susanną - co nas nie zabije to nas wzmocni :)
OdpowiedzUsuńPs. Może jej jednak nie potnę na kawałeczki ;)
Po pierwsze i najważniejsze, to wyglądasz doskonale w tej sukience, więc warto się było pomordować. Ta aplikacja z kamyczków to strzał w dziesiątkę!
OdpowiedzUsuńA po drugie - jak się ktoś przemęczył z satyną i szyfonem, co to śliskie i rozciągliwe i trudne do ujarzmienia, to już nic mu nie straszne :) Więc masz doświadczenie bojowe na najwyższym poziomie.
Doświadczenie bojowe już mam, ale nie wiem czy wykorzystam. Aktualnie mam "szyfonowstręt" :)
UsuńBosko wygląda zawłaszcza z tyłu, a to dlatego, że masz świetną figurę.
OdpowiedzUsuńChyba się zrumienię ;)
UsuńA co do tyłu, to były obawy (dość głośno wyrażane przez moją drugą połówkę), że w trakcie ślubu moje tzw. tyły będą jego główną atrakcją ;)
wierzę że się namęczyłaś ale efekt jest taaaaaaaaki że zapiera mi dech w piersi :D mój typ weselny nr 1 !! :)
OdpowiedzUsuńgratuluję - dla mnie bosko wyglądasz! :*
Dziękuje, lejesz miód na moje serce :*
UsuńDzisiaj obejrzałam zdjęcia ze ślubu i muszę przyznać, że efekt przerósł moje oczekiwania. Powiem nieskromnie, że naprawdę dobrze się ta suknia prezentowała :)
Pięknie wyglądasz, cudowny kolor i fason. Jednym słowem bomba!!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie!
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńja również miałam taka sukienkę na tegoroczne wrześniowe wesele. Ale model krótki. Wybrałam podobny do Pani kolor. Ale ponieważ moje umiejętności krawieckie ograniczają się do uszycia spódniczki, sukienkę postanowiłam zamówić u krawcowej.
Gratuluje efektu, dodatkowy plus to niepowtarzalność kreacji:)
Dziękuję - niepowtarzalność to jeden z powodów dla których staram się szyć sama.
UsuńZ różnym skutkiem ;), ale zawsze mogę mieć pewność, że drugiego takiego ciucha nigdzie nie znajdę :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpoprzedni komentarz usunęłam bo sama nie wiem co napisąc:
Usuńłał, super, świetnie i aż mnie zatkało. Przygoda z materiałem zapewne nie sprzyjała ale liczy się efekt. I stąd moja gorąca prośba o zdjęcie bolerka z przodu i z tyłu. Mam trochę tafty i chciałabym uszyć sobie podobne o ile moje zdolności krawieckie dorównają wyobrażni (a z tym bywa różnie):)
Z góry dziękuję :)
Witam i dziękuję za miłe słowa!
UsuńCo do bolerka, to jest bardzo proste do uszycia, ale nie jestem pewna czy wykonane z tafty będzie się dobrze układało. Polecałabym jakieś bardziej lejące tkaniny.
Prawdopodobnie będę szyła podobne w najbliższym czasie podobne - postaram się zrobić mały tutorial :)
Dziękuję za odpowiedż i za Pani radą zaopatrze się w taki materiał.
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na tutorial :)
Woooooooooooow WOW WOW :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zgadzam się z przedmówczyniami moimi, że warto było przejść przez to piekło dla takiego efektu :) Rewelacja!
OdpowiedzUsuń