Zazwyczaj szyję lżejsze rzeczy, z dużo cieńszych materiałów. Tym razem porwałam się na wełnę w chabrowym kolorze. Tkaninę wyciągnęłam oczywiście z czeluści szafy, czyli teoretycznie nadal uwalniam. Powinno się tam już robić luźniej, a tymczasem miejsca wręcz ubywa :) Mam dziwne wrażenie, że na każdy wyciągnięty kupon przypadają dwa nowo-zakupione...
Szyło się całkiem nieźle do momentu dziergania dziurek na guziki. Sierota totalna ze mnie, bo nie potrafiłam ustawić parametrów odpowiednich do grubości materiału. Cały wczorajszy wieczór spędziłam na produkowaniu dziurek próbnych w kosmicznych ilościach. Ale dzisiaj mogę się już pochwalić żakietem zapiętym na ostatni guzik :)
Na drugim zdjęciu zapięty na guzik przedostatni ;)
Będę nieskromna - żakiecik bardzo mi się podoba. Ma dużo elementów, które bardzo w marynarkach i płaszczykach lubię. Stójkę i dwurzędowe zapięcie mogłabym mieć w każdym :) A kontrafałdy, robią fajną "pseudobaskinkę".
Teraz trochę detali:
Stebnowania wokół szwów dodałam od siebie - Burda ich nie przewidywała, bo ich model uszyty był z żakardu. Moja wełniana wersja chyba jednak lepiej wygląda ze stebnówkami.
Martwi minie tylko jedno - kiedy skończyłam żakiet okazało się, że nie mam go z czym nosić (oprócz nieśmiertelnych, pasujących prawie do wszystkiego jeansów) :)
Dzisiejszy wieczór spędzę prawdopodobnie na przekopywaniu się przez stertę Burd w poszukiwaniu wykroju na wąską spódniczkę.
Ekstra żakiet, jak dokładnie wykończony, świetne fałdy.
OdpowiedzUsuńDziękuję, właśnie dla kontrafałd porwałam się na uszycie tego żakietu :)
UsuńFiu fiu, niezły. Świetnie wyglądasz, bardzo twarzowy kolor (biorąc pod uwagę fakt, że twarzy nie widać:) :) No i koniecznie pokaż spódniczkę.
OdpowiedzUsuńCoś tam widać - przynajmniej koloryt skóry ;)
UsuńA na poważnie - do koloru przekonałam się dopiero w tym roku, bo jakoś sobie wmówiłam, że niebieskości mi nie pasują :)
Ale wypasiony! Super i cudnie odszyty.
OdpowiedzUsuńDzięki, w wykończeniach dążę do perfekcji, ale jeszcze daleka droga przede mną ;)
UsuńJestem pod wrażeniem! staranności odszycia, i koloru, i szyku. Nawet baskinka mi się podoba!
OdpowiedzUsuńTaki komplement od ciebie to zaszczyt. Od dawna podziwiam twoje uszytki i rozpływam się nad starannością wykonania. O genialnych wpisach nie wspomnę...
UsuńMogę jedynie pozazdrościć, bo jest śliczny i pięknie uszyty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję - nie zazdrość , tylko siadaj i szyj. Jak cię znam, to twój i tak byłby ładniejszy :)
Usuńhihihi tak to czasem jest, że końca szycia nie widać, bo nie pasuje do niczego coś nowego. Żakiet rewelacja.
OdpowiedzUsuńTo mnie pocieszyłaś - najwyraźniej nie tylko ja tak mam :)
UsuńDzisiaj stwierdziłam, że do nowej spódnicy przyda mi się nowa bluzka ;)
Bosko Ci wyszedł. Wygląda lepiej niż w Burdzie. Jest obłędny.
OdpowiedzUsuńWersja burdowa jest glamour, a moja raczej codzienna :)
UsuńPiękny:) Bardzo mi się podoba, ślicznie wykonany;)
OdpowiedzUsuń:*)
UsuńŚliczny pasuje idealnie do spódnicy ołówkowej :-)
OdpowiedzUsuńMelduję posłusznie, że spódnica ołówkowa właśnie się uszyła :)
Usuńświetny żakiet, pewnie jest ciepły, w sam raz na jesień ;) A może by czarne rurki do tego i jakiś dużżżżyyy szalik tak jak na pierwszym zdjęciu?
OdpowiedzUsuńŻakiet przetestowany - co wełna, to wełna. Nawet bez ociepliny przyjemnie grzeje. A co do rurek, to chyba jednak wolę spódniczki... Ale szaliki ogromniaste uwielbiam :)
UsuńJaki cudny! Podziwiam ogrom pracy jaki w niego włożyłaś!
OdpowiedzUsuńDziękuję, po tym żakiecie to nawet płaszcz mi chyba nie straszny :)
UsuńZdecydowanie mój kolor! Śliczny jest! W sam raz na jesienne chłody :) Uwielbiam to w szyciu - mam żakiet, więc przydałaby się do niego spódniczka, a później jeszcze bluzeczka, druga bluzeczka i spodnie...i tak mamy cały nowy komplet w szafie :)
OdpowiedzUsuńNormalnie szyciowe Neverending Story :)
UsuńAle też to lubię... :)
Świetny ! ;)
OdpowiedzUsuńBrak mi słów - jest piękny! Kupiłam śliczny flausz i mam zagwozdkę co z niego uszyć i czy podołam. Odnoszę wrażenie, że niestety nie :( Tym bardziej podziwiam i chylę czoła przed wszechstronną krawcową.
OdpowiedzUsuńSus - ja ciebie nie poznaję - jak ty nie dasz rady to kto ? :)
UsuńZ flauszu jeszcze nic nie szyłam, ale chyba mam coś flauszopodobnego w szafie i zamierzam porwać się na płaszcz :)
Najgorzej się przełamać, a potem to już jakoś idzie, albo raczej szyje się ;)
piękny :) po prostu piękny :D z chęcią bym go na siebie założyła :D
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale go nie oddam. Musisz uszyć sobie własny ;))
UsuńCudowny ten płaszczyk, no i ten kobaltowy kolor.
OdpowiedzUsuńKolor to nie moja zasługa, ale też mi się podoba :)
UsuńPIĘKNY żakiet!!! Super rzeczy szyjesz, aż mnie z zazdrości skręca :P
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam - nie kokietuj :) Sama szyjesz cudne rzeczy.
UsuńAle za komentarz i tak pięknie dziękuję ;)
O jaaaaaa piękny jest! Jak spod igły ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś ma ochotę to może zagłosować na ten żakiet w konkursie na "Jesienne okrycie wierzchnie" na stronie www.burda.pl.
OdpowiedzUsuńBędę bardzo wdzięczna za każdy oddany głos :*)
Jeśli nie wiesz jak to się stało, że Twoje zdjęcie prowadzi, to jam to uczyniła! ;)
OdpowiedzUsuńMusiałam się nawet w tym celu zarejestrować! A powiem szczerze, że nagrody to są wyjątkowo kryzysowe - oni tak zawsze? Najbardziej bym chyba chciała zająć 3cie miejsce, bo jest prenumerata, a Kwaśniewskiej nie ścierpiam, za to filiżanki mi na plaster by były... ;)
Powodzenia w każdym razie, bo to bardziej chyba chodzi o wygrywanie niż nagrodę, nie? ;)
Wielkie dzięki! Kochana jesteś :*
UsuńMuszę się przyznać, że mnie także najbardziej nęci trzecia nagroda :)
Na razie prowadzę, ale do 18 listopada jeszcze wszystko może się powywracać do góry nogami, wiec każdy głos się przyda :)
piękny kolor, żakiet także, ale ja wolałabym pewnie jakieś małe bufki na rękawach a jeżeli nie bufki to przynajmniej trochę podmarszyć, jak dla mnie to te guziki mogłyby byc większe, ale ogólnie na plus ;)
OdpowiedzUsuń