Uszyłam ją w czasach kiedy jeszcze nie miałam własnej maszyny do szycia i musiałam biegać z każdym szwem do mojej teściowej. Na szczęście pozwalała mi korzystać ze swojego trzydziestoletniego Łucznika kiedy tylko miałam na to ochotę. A miałam często :)
Wtedy także nie miałam pojęcia o istnieniu Burdy i szyłam najczęściej rzeczy niewymagające znajomości konstrukcji, o której wiedziałam tylko, że uczą jej w szkołach krawieckich.
Ta spódnica jest najlepszym przykładem, że czasem można sobie poradzić bez skomplikowanych wykrojów i form. Kilka pasów tkaniny, kawałek podszewki, metr gumy i trochę bawełnianych koronek i wstawek. Niby niewiele, a każdego roku latem z przyjemnością wyciągam ją z szafy.
Looknięcie na rzeczone koronki i falbanki:
I nic to, że do obowiązującej w tym sezonie długości maxi trochę jej brakuje, że romantyczne koronki są passe. Mam do niej sentyment i będę ją nosić... dopóki jeszcze dam radę się w nią zmieścić :D
Gdzies przeczytalam, ze moda to umiejetne dokonywanie wybor. Jesli zestawisz spodniczke z czarnym topem to bedzie modnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie takie romantyczne, lekko halkowe spodnice. Hen dawno temu mialam podobna falbaniasta, ale z... pieluch. Byla cudowna na upaly.
Ale się sentymentalnie zrobiło za sprawą twojego komentarza... Pamiętam spódnice z tetrowych pieluch i farbowanie w aluminiowych garach :)
UsuńA jeszcze lepiej pamiętam kategoryczną odmowę mojej mamy, gdy chciałam, żeby taką mi uszyła. Moda, modą, a jej córka w pieluchach w tym wieku latać nie będzie :)))
U mnie pamietam byl wiekszy problem - skad wytrzasnac pieluchy :)
UsuńJak to skąd - spod lady :)))
Usuń:D
UsuńWe wspomnieniach, po latah to nie jest takie tragiczne. Bywa nawet zabawne, choc nie rozumiem jak niektorzy moga tesknic do tamtych czasow.
Dziewczyny też dobrze pamiętam tamte czasy, stanie w kolejkach po parę metrów tetry i koronki, żeby potem uszyć falbaniastą spódnicę i ufarbować w farbce do materiałów która miała na opakowaniu motyla! :)
UsuńChyba wszystkie miałyśmy takie spódnice :))NIE TĘSKNIĘ DO TAMTYCH CZASÓW
No to przy okazji falbaniastej spódnicy wyszło jakie z nas dinozaury - takie co pamiętają czasy PRL-u :)))
Usuńgdybym nosiła spódnice to właśnie takie! śliczna!
OdpowiedzUsuńDziękuję, może dasz się do spódnic przekonać?
UsuńA mi coś tam mignęło że romantycznie zawsze w modzie:) No właśnie, dużo zależy od połączenia ubrań, z pastelową falbaniastą bluzką będzie słodko, dasz na górę coś w mocniejszym kolorze [nawet z ćwiekami] i masz zupełnie inny strój:) Uwielbiam te kotronkowe wstawki, mam w domu takie taśmy, jeszcze moja mama je kupowała za panieńskich czasów:P i nie wiem do czego je zużyć:P
OdpowiedzUsuńFajnie mieć takie zapasy :) Ja już dawno ogołociłam zasoby mojej mamy...
UsuńA bawełniane koronki mogą dobrze wyglądać nie tylko w poszewkach na poduszki :)
śliczna, bardzo mi się podoba! Chciałabym taką sobie uszyć, ale nie umiem rozliczyć szerokości poszczególnych pasków, tak by nie były za szerokie albo za wąskie.
OdpowiedzUsuńWitaj! Szyłam ją dość dawno i szczerze mówiąc "na czuja". Ale zmierzyłam spódnicę i pierwszy pasek jest trochę szerszy niż obwód bioder (50cmx2), następy ok. 150cm, ostatni, dolny ok. 200 cm. Możesz przyjąć, że każda następna warstwa jest 1,5 raza szersza niż poprzednia :)
Usuńdziękuję, spróbuję:)
Usuńczy pierwszy pasek kroi się jak karczek (taki zaokrąglony) czy można skroić prostokąt? Spódnica jest marszczona i trzyma się na "gumkę"?
UsuńKarczek to taki lekki trapez. U góry ma 45cmx2 (musisz pamiętać, że ma swobodnie przechodzić przez biodra!), na dole 50cmx2. Na górze jest tunel na szerszą (2,5cm) gumkę. I jak widać wszystko się ładnie układa. Mam nadzieję, że pomogłam:) Powodzenia!
Usuńbardzo Ci dziękuję, teraz muszę się rozejrzeć za materiałem, który oddałby najlepiej charakter spódniczki, może jakaś bawełna..?
UsuńCała przyjemność po mojej stronie:) Gdybym szyła ją jeszcze raz to postawiłabym na coś naturalnego i cienkiego np. bawełniany batyst.
Usuńprzeurocza ta Toja stara-nowa spodniczka,nawet jakby sam Dior mi powiedzial ze to jest passe, nie wiele by to dalo. Kocham koronki:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam podobny stosunek do koronek i noszę je niezależnie od tego co widać na ulicach. A tę spódnicę uwielbiam!
UsuńTyle lat a spódniczka wygłąda jak nowa! Nie znam się za bardzo na modzie, ale też bym ją nosiła :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem co to za materiał, ale ta spódnica jest nie do zdarcia :) Podszewka wygląda gorzej niż wierzch, ale podszewkę zawsze można zmienić.
UsuńCzy modne midi czy nie ja uwielbiam takie spódnice!
OdpowiedzUsuńTo jest nas co najmniej dwie :)
UsuńPiękna modelka idzie spacerkiem na działkę,spódnica jak i cała reszta jet ok,ale pokaż fotki z groszków które u mnie robiłaś.Ja czekam i pozdrawiam naszą modelkę.pa
OdpowiedzUsuńDziękuję, groszki czekają na swoją kolej :)
Usuńtaka romantyczna nawet :) na lato przecudowna!
OdpowiedzUsuńTrochę jak halka po prababci :))) Ale latem sprawdza się idealnie.
Usuńspódnica na czasie, koronki dodają jej romantyzmu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie!
UsuńBardzo fajna! Miała kiedyś prawie identyczną (tylko kupną) do samej ziemi :)
OdpowiedzUsuńKupna? Nie wierzę... ;)
UsuńBardzo fajna spódnica :) też mam taką, a właściwie bardzo podobna bo jest z kreszowanej wiskozy, biała i ma też koronki :) ma dobre kilka lat a ja dalej uwielbiam w niej chodzić:))
OdpowiedzUsuńKreszowana tkanina to super pomysł na taką spódnicę - najgorsze w falbankach jest ich prasowanie. A tak problem odpada :) Całe szczęście, że moja prasuje się bezproblemowo...
UsuńPodoba mi się! Sama bym takiej długości nie użyła, bo łydy to mój jedyny atut, a przynajmniej nie defekt, ale jest ładnie. Powiedziałabym, że ponadczasowo.
OdpowiedzUsuń