Zamierzałam uszyć koszulę, no dobra - damską bluzkę koszulową. W oko wpadł mi wykrój z lutowej Burdy (2/2016) model 108.
Pomyślałam, że ma potencjał. Nie zraziły mnie nawet te wszystkie pracochłonne detale - kieszonki, patki, kołnierzyki i kryte listwy zapięcia. O brak ambicji krawieckich przecież nikt nie może mnie posądzić ;)
Wyciągnęłam z szafy materiał, który dostałam "w spadku" i na który do tej pory nie miałam żadnego pomysłu. I zaczęłam kroić...
A po drodze:
1. Zrezygnowałam z listwy guzikowej, bo jednak wolę bluzkę nierozpinaną, z rozcięciem pod szyją.
2. Mankietów też nie ma, bo najzwyczajniej w świecie zabrakło materiału.
3. Porzuciłam pomysł o dodaniu kołnierzyka z tych samych względów co powyżej.
4. W trudzie i mozole wykroiłam, uszyłam i przyszyłam kieszenie, po czym doszłam do wniosku, że bez listwy guzikowej nie wyglądają już tak fajnie. I ponownie w trudzie i mozole kieszenie odprułam :)
5. Wymyśliłam sobie, że dekolt wykończę takimi pliskami jakie ma bluzka z Burdy 4/2016 model 107, co okazało się nie tak proste jak myślałam.
Burda 2/2016 model 108 Burda 4/2016 model 107
Więcej grzechów nie pamiętam, wymieniłam chyba wszystkie zmiany. Z pierwowzoru został tylko karczek i zakładka z tyłu. I patki na guziki do podwijania rękawów.