I znów mamy jesień... Tegoroczna przyszła bardzo punktualnie. Przynajmniej u nas - jeszcze wczoraj biegałam w sukience z krótkim rękawem, a dzisiaj musiałam przerzucić się na bluzę. Kurtka też się przydała.
Nie narzekam, bo zdążyłam się na tę okoliczność przygotować. Kilka dni temu uszyłam sobie pierwszą cieplejszą rzecz w tym sezonie.
Kawałek białej dresówki zalegał w pudle z tkaninami już od dłuższego czasu. Liwia - zazwyczaj zwana Młodą (w końcu zgodziła się na upublicznienie imienia) nawet nie chciała na nią spojrzeć, bo ostatnio toleruje tylko czerń, wszelkie odcienie szarości i ewentualnie bordo. Biały odpada w przedbiegach.
Ja biel bardzo lubię, nie podoba mi się tylko, że po kilku praniach białe rzeczy już takie białe nie są. Wymyśliłam więc sobie taką bluzę, która może sobie zszarzeć nawet po pierwszym kontakcie z pralką :)
Białą dresówkę, której
wystarczyło tylko na przód, połączyłam z szarym, melanżowym ściągaczem
(rękawy i tył). Wykorzystałam sprawdzony wykrój z Diany Moden 1/2014,
ale sporo w nim zmieniłam. Z oryginału został chyba tylko raglan i
zaszewki na tyle :)
Pomimo tych uciążliwości całość wygląda dokładnie tak jak sobie zaprojektowałam.
Najbardziej jestem zadowolona z wykończenia dekoltu, rękawów i dołu. Uznałam że jeśli część elementów uszyłam ze ściągacza, to zastosowanie go w wykończeniu będzie wyglądało nieciekawie. I wymyśliłam sobie to co widać na zdjęciu powyżej.
Wszystkie krawędzie podszyłam dość szeroką pliską z białej dresówki w ten sposób, że podszycie wystaje na 2-3 mm po prawej stronie. Wygodne i estetyczne rozwiązanie. Na pewno jeszcze kiedyś je wykorzystam.
Ps. Jeśli ktoś ma ochotę obejrzeć jak wyglądał oryginalny wykrój i jego pierwsza wersja to zapraszam do posta "Jestem trendy" :)