czwartek, 16 sierpnia 2012

Ja się zabiję!

Jak w tytule - ja się zabiję, a ją - podepczę, potnę na kawałeczki, a dla pewności spalę na popiół. Ona - to sukienka z którą męczyłam się ze dwa tygodnie. Chyba jakieś fatum wisiało na tym szyciem...

Miało być elegancko i powłóczycie. Jakbym miała wystąpić na czerwonym dywanie conajmniej, a nie na weselu u rodziny. Tak sobie to wykombinowałam :)
Po przerzuceniu paru roczników Burdy padło na model  model 124 z Burdy 2011/11. Jakoś przełknęłam informację o zużyciu materiału - jeszcze nie szyłam jednej sukienki z 4mb, a raczej z 8mb, bo kreacja miała być dwuwarstwowa.
Zamówiłam szyfon w pięknym morskim kolorze i satynę na podszewkę. I tu pierwszy klops. Szyfon rzeczywiście cudny, ale satyna, która przyszła razem z nim kompletnie do niego nie pasowała, chociaż uprzedzałam telefonicznie, że mają być w zbliżonym odcieniu. Nie będę opisywała szczegółów zamieszania z tkaninami, bo krew mnie zaleje ponownie. Wspomnę tylko, że w sumie zamówiłam 12mb satyny... z czego pasują 4 zamówione jako ostatnie:). Uroki kupowania na odległość...


Szycie i krojenie szyfonu i elastycznej satyny to istny horror. Kto próbował chociaż raz to wie o czym mówię, a kto nie próbował to lepiej niech nie zaczyna... W moim przypadku to był pierwszy i ostatni raz. Wszystko przesuwa się i rozciąga  pomimo gęstego spinania szpilkami i fastrygowania. I podklejania fizeliną...

Na koniec jeszcze ciekawostka odnośnie samego wykroju. Przewidziany na kogoś o barach Pudziana obdarzonego dodatkowo słusznym biustem. Dekolt po prostu z kosmosu. To, że głęboki wcale mi nie przeszkadza, ale strasznie odstaje i musiałam ratować się szczypankami. Nic lepszego nie udało mi się wymyślić niestety i wygląda to jak wyglądać nie powinno.
Nie zauważyłam też, że z tyłu jest ogromny tren - jak dla mnie całkowicie zbędny. Nie widać tego na zdjęciach, na rysunku też nie za bardzo. Zrezygnowałam z trenu na rzecz godetu z półkola. Suknia jest dość wąska, bez godetu ciężko byłoby zrobić nawet krok, o tańczeniu nie wspominając.


Wnioski z tej porażki są następujące - należy wykonać wykrój próbny zanim zmarnuje się 8 metrów tkaniny i absolutnie nie łączyć szyfonu z satyną :)


Ps.
Post pisałam jeszcze przed weselem.. Dzisiaj mogę stwierdzić, że sukienka spisała się świetnie. Dałam radę przetańczyć w niej parę godzin - do trzeciej nad ranem. Przebrałam się, ale to nie z winy sukienki, a raczej butów, bo miały... 11cm obcasy :)

Do sukienki musiałam doszyć wdzianko zasłaniające ramiona - takie zwyczaje panują w parafii Panny Młodej :). Dostosowałam sie i wygladało to mniej wiecej tak:




Na życzenie forumowej koleżanki Dorfi zbliżenie aplikacji z kamyczków na przodzie :)



28 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że przygody nie zazdroszczę, świetnie wybrnęłaś z niedociągnięć burdy. Pomimo tego sukienka jest boska, fantastycznie w niej wyglądasz. Było warto, mówię Ci!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. sukienka prezentuje się fantastycznie, element ozdobny na przedzie to mistrzostwo świata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Element ozdobny to historia na horror nr2 :)
      Ale czego się nie zrobi, żeby zabłysnąć w towarzystwie... ;)

      Usuń
  3. warto było poczekać na efekt końcowy!!REWELACJA!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chwaliłam na forum ale i tu musiałam- cudo. Nawet słów brakuje, żeby napisać jak pięknie w niej wyglądasz.

    OdpowiedzUsuń
  5. No Kochana... fju, fju!!! Kiecka elegancka, o Tobie nie wspomne, bo za kazdym razem napatrzec sie nie moge jaka fajna jestes!!!
    Przezyc nie zazdroszcze ale za cala reszte nalezy Ci sie Liwiasku wieeelkie brawo!!!
    Pozdrawiam serdeczni, Renia.

    OdpowiedzUsuń
  6. A jedenasto centymetrowych butow sobie nie wyobrazam!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę ci je pokazać ;)
      Ale sama nawet nie przypuszczałam, że są tak wysokie - zmierzyłam je z ciekawości już po przyjęciu :)

      Usuń
  7. piękna sukienka, kolor śliczny :) warto było się tyle mordować :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Sukienka bardzo elegancka ,ma śliczny kolor,pięknie w niej wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pomimo przeżytego horroru wyglądasz oszałamiająco! Kolor zachwyca, krój także. Wezmę Twoją radę do serca i raczej nie będę szyć z szyfonu choć dla takiego efektu jak na zdjęciach może jednak warto?! Co nas nie zabije to nas wzmocni ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję pięknie wam wszystkim razem i każdej z osobna. Wasze komentarze przekonały mnie, że czasem warto się jednak pomęczyć. Powtórzę za Susanną - co nas nie zabije to nas wzmocni :)

    Ps. Może jej jednak nie potnę na kawałeczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze i najważniejsze, to wyglądasz doskonale w tej sukience, więc warto się było pomordować. Ta aplikacja z kamyczków to strzał w dziesiątkę!
    A po drugie - jak się ktoś przemęczył z satyną i szyfonem, co to śliskie i rozciągliwe i trudne do ujarzmienia, to już nic mu nie straszne :) Więc masz doświadczenie bojowe na najwyższym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doświadczenie bojowe już mam, ale nie wiem czy wykorzystam. Aktualnie mam "szyfonowstręt" :)

      Usuń
  12. Bosko wygląda zawłaszcza z tyłu, a to dlatego, że masz świetną figurę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba się zrumienię ;)
      A co do tyłu, to były obawy (dość głośno wyrażane przez moją drugą połówkę), że w trakcie ślubu moje tzw. tyły będą jego główną atrakcją ;)

      Usuń
  13. wierzę że się namęczyłaś ale efekt jest taaaaaaaaki że zapiera mi dech w piersi :D mój typ weselny nr 1 !! :)

    gratuluję - dla mnie bosko wyglądasz! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, lejesz miód na moje serce :*
      Dzisiaj obejrzałam zdjęcia ze ślubu i muszę przyznać, że efekt przerósł moje oczekiwania. Powiem nieskromnie, że naprawdę dobrze się ta suknia prezentowała :)

      Usuń
  14. Pięknie wyglądasz, cudowny kolor i fason. Jednym słowem bomba!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,

    ja również miałam taka sukienkę na tegoroczne wrześniowe wesele. Ale model krótki. Wybrałam podobny do Pani kolor. Ale ponieważ moje umiejętności krawieckie ograniczają się do uszycia spódniczki, sukienkę postanowiłam zamówić u krawcowej.

    Gratuluje efektu, dodatkowy plus to niepowtarzalność kreacji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - niepowtarzalność to jeden z powodów dla których staram się szyć sama.
      Z różnym skutkiem ;), ale zawsze mogę mieć pewność, że drugiego takiego ciucha nigdzie nie znajdę :)

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poprzedni komentarz usunęłam bo sama nie wiem co napisąc:
      łał, super, świetnie i aż mnie zatkało. Przygoda z materiałem zapewne nie sprzyjała ale liczy się efekt. I stąd moja gorąca prośba o zdjęcie bolerka z przodu i z tyłu. Mam trochę tafty i chciałabym uszyć sobie podobne o ile moje zdolności krawieckie dorównają wyobrażni (a z tym bywa różnie):)
      Z góry dziękuję :)

      Usuń
    2. Witam i dziękuję za miłe słowa!
      Co do bolerka, to jest bardzo proste do uszycia, ale nie jestem pewna czy wykonane z tafty będzie się dobrze układało. Polecałabym jakieś bardziej lejące tkaniny.
      Prawdopodobnie będę szyła podobne w najbliższym czasie podobne - postaram się zrobić mały tutorial :)

      Usuń
  17. Dziękuję za odpowiedż i za Pani radą zaopatrze się w taki materiał.
    W takim razie czekam na tutorial :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zdecydowanie zgadzam się z przedmówczyniami moimi, że warto było przejść przez to piekło dla takiego efektu :) Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń